Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

«« powrót

Po pandemii... czyli o Domu Pogodnej Jesieni w Tuchowie...

18 września 2020

Jak wyglądało podjęcie decyzji o przybyciu do Domu Pogodnej Jesieni. Był to impuls, natchnienie czy decyzja wymagająca organizacji? Decyzja zapadła podczas rozmowy telefonicznej (telekonferencji) – Minister Prowincjalny wraz z braćmi z Grupy Zarządzania Kryzysowego dot. Covid-19 przedstawili mi krytyczną sytuację mieszkańców w DPJ oraz s. Józefitek, ilości zarażonych, etc. Ze względu na przygotowanie oraz doświadczenie w pracy z Covid-19 bracia dopytywali w jaki sposób pomóc siostrom. Odpowiadając na pytania, myślałem że na tym skończy się moja rola. Było już dwóch wyznaczonych braci… W trakcie rozmowy usłyszałem – Ty jesteś tam potrzebny…, chcemy abyś był tam na miejscu… siostrom potrzeba naprawdę pomóc, one są pod naszą opieką. Gotowość wyraziłem po tym ostatnim stwierdzeniu. I taki to początek owej kolejnej odsłony, wyjątkowej przygody rozpoczął się w moim życiu – druga wojna z Covid-19.

Jakie było pierwsze wrażenie po przekroczeniu progu DPJ? Co Brat zastał? Zastałem zwarty, działający zespół, który próbował zaradzić sytuacji kryzysowej z Covid-19. Zmęczenie było duże. Ogólnie odczuwać można było niepewność i lęk, słyszałem pytania – kto jeszcze z mieszkańców czy personelu może być zarażony? Co wykażą testy? Siostry? Siostra Dyrektor już na kwarantannie… W mojej ocenie siostra Dyrektor dobrze radziła sobie z sytuacją w tak ekstremalnych warunkach – szukała zasobów i pomocy na zewnątrz – finansowej i personalnej. Umiejętnie powołała nowy zespół kompetentnych pracowników i wolontariuszy, którzy potrafili przez następne tygodnie odciążyć stary zespół, wyczyszczając placówkę z wirusa bez szkód względem mieszkańców. Niepokój. Nikt nie wiedział i nie mógł wiedzieć – co będzie dalej. Ważne było zabezpieczenie i zaplanowanie odpowiedniej strategii w walce z wirusem, tj. odpowiednie przeszkolenie zespołów, powołanie zespołu tymczasowego, odpowiednie przekazanie kompetencji, stworzenie nowej struktury – śluz, izolatek…, samodyscyplina i współpraca wolontariuszy w okrojonym składzie personelu…

Czym Brat zajmuje się na co dzień? Jak wyglądają Brata obowiązki w zakonie? Służę ludziom…

Pracował Brat kiedyś przy opiece i pielęgnacji starszych osób? co było najtrudniejsze podczas całego pobytu tutaj? Opieką i pielęgnacją osób starszych zajmowałem się na praktykach w ośrodkach ZOL, DPS. W przestrzeni bezdomności – schroniska, streetworking. W DPS Stalowa Wola – również toczyliśmy wojnę z Covid-19. Najtrudniejsze? Przezwyciężanie zmęczenia, umiejętne danie wsparcia zespołowi i Siostrom – tworzenie jedności. Następnie przekraczania siebie w służbie drugiemu człowiekowi. Umiejętne pokazywanie człowiekowi – mieszkańcowi, że można kochać go bez granic, że można przy nim być, wtedy kiedy przeżywa samotność, zagubienie, brak. Kiedy potrzebuje on, a nie ja. Najpiękniejsze to zobaczyć świat mieszkańca – osoby niedołężnej, leżącej, cierpiącej fizycznie, psychicznie i na duchu, wejść w jego buty, w świat jego potrzeb, marzeń…

Walczył Brat z wrogiem, którego nie widać. Czego się bałeś Bracie? Co było pomocą, siłą? Miałem obawę najgorszego – dalsze zarażenia, wejście prokuratury, bądź wywiezienia mieszkańców do innego miejsca, co jednocześnie wiązałoby się z ogromną szkodą psychofizyczną dla mieszkańców (większość osób leżąca, po za tym bardzo związana z miejscem, pokojem) – to przecież oni są największą ofiarą tej niewidocznej wojny. Przegrany byłby też pomysł na zespół tymczasowy, cały ich trud związany z wyczyszczeniem ośrodka. W wojnie jednak i trzeba założyć możliwą przegraną. Pomocą okazała się niesamowita organizacja w działaniu, zaangażowanie i współpraca w zespole. Ogrom pracy wykonanej przez kilka, a później kilkanaście osób, modlitwy, wsparcie z góry.. Z perspektywy czasu, jak wspomina Brat współpracę z ratownikiem medycznym, siostrami, personelem, wolontariuszami, tworzyliście zgrany zespół? Prawdziwy strateg umie przegrywać i wyciągać wnioski. Tak było z nami na początku wojny – przegrywaliśmy aby w końcu wygrać bitwę. A mieć nadzieję na wygranie wojny. Jestem wdzięczny, że mogłem posługiwać w koordynacji w tak zgranym zespole. Współpraca na medal – przy tylu problemach, interwencjach, zmianach w strukturze. Z perspektywy czasu – rodzi się we mnie prosta wdzięczność. Dziękuję Siostrze Prowincjalnej i Dyrektor za współpracę na wysokim poziomie zarządzania w tak kryzysowej sytuacji. Jesteście niesamowite. Wdzięczność kieruję do całego zespołu – pielęgniarsko – opiekuńczego, czyli sióstr jozefitek, braci kapucynów, świeckich pracowników (szczególnie za odwagę, zaangażowanie), wolontariuszki (za otwartość, działanie). Doświadczyliśmy cudu. Dzięki za świadectwo modlitwy, wsparcie. Siostry – z sąsiedniej prowincji jak i juniorystki – dały świadectwo wiary i jedności, odwagi i męstwa. Wojna z Covid-19 trwa – to jedne z ostatnich słów wojskowego ratownika medycznego, koordynującego zespołem. Jestem mu wdzięczny za jego zaangażowanie i profesjonalną posługę. Gotowość, dyspozycyjność w wykonaniu zadania. Podsumowując współpracę i zespół – każdy aktor miał swoją rolę do odegrania, wypełnił ją tak jak zaplanował reżyser, który patrzył z góry i wiedział co będzie dalej! Dziękuję.

Mieszkańcy z tego, co mi opowiadali, to Was wszystkich, czyli trzech Braci Kapucynów pokochali całymi sercami i do dziś o Was pytają. Pomimo wszystkich trudności i ciężkiej pracy mamy nadzieję, że również będziecie miło wspominać DPJ. Dziękuję za rozmowę.

 
Aktualności | Nasza Prowincja | Apostolstwo | Pójdź za Mną | Grupy Św. Józefa | DDPP | Zgromadzenie | Adresydomów | Księga gości | Kontakt
© Zgromadzenie Sióstr Świętego Józefa, CSSJ. Prowincja Tarnowska św. Józefa - Opiekuna Kościoła świętego.